Były oficer wywiadu potwierdza, że w okolicach Starych Kiejkut więziono terrorystów. Podczas przesłuchań w brutalny sposób ich torturowano, stosując metodę podtopień i używając prądu. – W pewnym momencie zaczynali wyć jak zarzynane zwierzę – opowiada były oficer. Najczęściej załamywali się po kilkudziesięciu minutach.

Kilka tygodni temu w Internecie pojawiła się strona PolandLeaks.org, wzorująca się na znanym z publikowania tajnych dokumentów portalu WikiLeaks. Autorzy strony zapowiadają, że będą publikować na niej informacje o tym, co władza chce ukryć przed społeczeństwem. Jako jeden z pierwszych ukazał się wywiad z, jak przedstawia rozmówcę PolandLeaks, oficerem Agencji Wywiadu. Opowiada on o kulisach funkcjonowania w Polsce tajnego więzienia CIA i przyznaje, że torturował terrorystów. Poniżej zamieszczamy obszerne fragmenty wywiadu.

JAK TORTUROWAŁEM TERRORYSTÓW

Tortury w Kiejkutach

Czy informacje na temat tajnych więzień CIA w Polsce są prawdziwe?

- Tak. Mogę potwierdzić, że istniało co najmniej jedno takie więzienie.

Czym się różniło od normalnych więzień?

- Przede wszystkim tym, że o jego istnieniu nikt nie wiedział. Nawet terroryści często nie zdawali sobie sprawy z tego gdzie się znajdują i kto z nimi rozmawiają. Po drugie: do takiego więzienia trafiało się bez wyroku i nie po to, aby odbyć karę, ale po to, aby podzielić się wiedzą na temat grup terrorystycznych. No i po trzecie: budynek, o którym mówię, wyglądem nie przypominał więzienia.

Prasa spekulowała, że więzienia znajdowały się na terenie szkoły kształcącej szpiegów dla polskiego wywiadu. Czy to prawda?

- Nie do końca.  Ja nie byłem wtedy przez cały czas w Ośrodku Kształcenia Kadr Wywiadu w Starych Kiejkutach, więc nie mogę potwierdzić z całą odpowiedzialnością. Więzienie, w którym ja byłem, znajdowało się w willi na Mazurach, niedaleko Starych Kiejkut, w trudno dostępnym miejscu. Willa była ogrodzona i cały czas pilnowana. Nikt postronny nie miał do niej dostępu.

W jaki sposób zorganizowano transport więźniów, aby nikt o tym się nie dowiedział?

- Centralnym punktem było lotnisko w Szymanach. Lądowały tam samoloty wiozące więźniów. Z lotniska byli oni transportowani już na miejsce przeznaczenia. Dla lepszej konspiracji odbywało się to pod osłoną nocy. Dzięki temu udało się to wszystko zachować w tajemnicy.

Czy wszyscy więźniowie byli torturowani?

- Zaczynało się od rozmowy. Próbowaliśmy wytłumaczyć terroryście jego złą sytuację. Najczęściej sprowadzało się to do komunikatu: i tak z ciebie wszystko wyciśniemy, więc najlepiej będzie, jeśli zaczniesz mówić po dobroci. Oszczędzisz sobie bólu a nam czasu. Niestety nie znam przypadku, aby to poskutkowało.

A jeśli nie skutkowało?

- Trzeba było użyć bardziej brutalnych sposobów.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.