Ciekawi byliśmy, jak i gdzie spędzili tegoroczne wakacje miejscy radni. Czy wystarczająco się zrelaksowali i wypoczęli, aby z jeszcze większym zaangażowaniem zabiegać o to, by nam, zwykłym mieszkańcom miasta, żyło się lepiej?

Radni po wakacjach

W KRAJU

Naszą „sondę” rozpoczęliśmy od najważniejszej osoby w Radzie Miejskiej, czyli przewodniczącej Beaty Boczar. Tegoroczne jej wakacje podobnie jak ubiegłoroczne nie były rewelacyjne. Wtedy remontowała dom, teraz, kiedy przyszła pora spłaty zobowiązań, na atrakcyjne eskapady nie może sobie zbytnio pozwolić.

- Dom to jest taka skarbonka. Wkłada się i wkłada i ciągle jest jeszcze coś do zrobienia – tłumaczy.

Mimo to udało się jej na kilka dni wyskoczyć z małżonkiem do siostry mieszkającej pod Toruniem, a także uczestniczyć w dwudniowym spływie kajakowym Krutynią.

- Za rok sobie odbijemy, wyjedziemy za granicę, gdzie na pewno będzie dużo słońca – planuje.

Tygodniowe wakacje na szlaku historycznych miejsc znajdujących się przy brzegu Wisły spędziła z mężem Maryla Wierzbicka. Na trasie ich podróży znalazł się m.in. Kazimierz Dolny.

- Wróciłam zrelaksowana, wypoczęta i bardzo zadowolona, bo pogoda dopisała – zwierza się radna.

Krótki, kilkudniowy wypad wakacyjny „zaliczył” lider opozycji Henryk Żuchowski. Trzy dni był w Gdańsku na Jarmarku Dominikańskim i tyle samo w Warszawie.

- Wakacje to dla mnie sezon pracy – przyznaje radny, właściciel zakładu kamieniarskiego. - Wszyscy zainteresowani chcą zdążyć z postawieniem pomnika przed 1 listopada - tłumaczy. Dłuższy wyjazd będzie więc możliwy dopiero po tym terminie.

Przed udaniem się na wypoczynek jest także Arkadiusz Myślak. W grafiku urlopowym starostwa wyznaczono mu wrzesień, ale wcale nie narzeka. Wybiera się z najbliższą rodziną nad morze.

- To dobra pora. Jest wtedy dużo ciszej i spokojniej – podkreśla. Do dziś bardzo mile wspomina ubiegłoroczne wakacje w Szkocji. Kraj ten pod względem krajobrazu bardzo przypominał mu Polskę, dlatego czuł się tam jak u siebie.

- Jest dużo jezior i zieleni – mówi radny. Polecam ten kraj wszystkim, tym bardziej, że nie ma tam w ogóle komarów i kleszczy.

ZA GRANICĄ

Na zagranicznych wojażach był Robert Siudak. Tydzień wspólnie ze swoją mamą spędził na Wileńszczyźnie, odwiedzając jej rodzinne strony. Wycieczka miała bardzo emocjonalny charakter.

- Trafiliśmy do wszystkich najważniejszych miejsc związanych z jej dzieciństwem – opowiada. Przyjemności i zebranych wrażeń nie popsuła nawet brzydka pogoda. Resztę urlopu radny spędził w Szczytnie, koncentrując się na uczestnictwie w imprezach kulturalnych. – Kalendarz był tak bogaty, że nie chciało się z miasta wyjeżdżać.

Również na Litwie i to aż przez dwa tygodnie był z rodziną Dariusz Malinowski. Atrakcji było co niemiara, bo trwały akurat obchody 1000-lecia tego państwa.

- Ceny tam są zdecydowanie niższe niż w Krynicy Morskiej, ludzie bardzo życzliwi, a przy okazji mogłem sprawdzić swój rosyjski – cieszy się radny.

W DOMU

Okazuje się, że w gronie radnych spora jest grupka tych, których wakacyjny wypad poza miasto wcale „nie kręci” i to z różnych przyczyn.

Henryk Wilga pochłonięty jest przygotowaniami do ślubu swego syna Roberta, który odbędzie się w październiku. Do tego czasu nie planuje żadnego wypoczynku.

Od kilku lat wakacyjne wojaże obce są Pawłowi Grzegorczykowi, liderowi zespołu Hunter. – Tworzę, gram z zespołem i przebywam z rodziną – mówi o swoich codziennych zajęciach. Gdy już naprawdę czuje się zmęczony, bierze do ręki książkę i na cały dzień zagłębia się w lekturze.

- Kiedyś pojechałem nad morze, ale już po dwóch dniach czułem się tak okropnie, że musiałem wracać – wspomina.

O letnim odpoczynku nie myśli też Zofia Żarnoch. – Nie muszę nigdzie wyjeżdżać, aby odpocząć – zwierza się radna. Najwięcej energii, jak zapewnia, daje jej kontakt z wyborcami, którym stara się jak może pomagać w rozwiązywaniu codziennych problemów.

Z kolei Zbigniew Dobkowski już od 14 lat każde wakacje poświęca najmłodszym mieszkańcom miasta, organizując dla nich z ramienia MTKKF gry i zabawy pod hasłem „Lato w Mieście”.

- Do tej pory przeprowadziliśmy już 56 zawodów, w tym wędkarskie, strzeleckie, pływackie czy rowerowe – wymienia radny. Często dzieciom przychodzą kibicować ich rodzice, babcie i dziadkowi, którzy także włączają się do zabawy. Dodatkową atrakcją jest losowanie wśród uczestników maskotek. W połowie września na uroczystym podsumowaniu imprezy najlepsi w każdej konkurencji otrzymają jeszcze medale.

- Poświęcanie czasu dzieciom, które z rożnych przyczyn nie mogą wyjechać na wakacje, sprawia mi najwięcej satysfakcji – mówi działacz sportowy.

ROMANTYCZNIE

Bez wątpienia najbardziej romantycznie spędził tegorocznie wakacje najmłodszy stażem małżonek w Radzie Miejskiej Paweł Krassowski. Przez dwa tygodnie wypoczywał nad morzem, ale szczegółów w odróżnieniu od innych nie chce za bardzo zdradzać. Zauważyliśmy, że na jego ciele brak imponującej opalenizny.

- Przecież byłem z żoną. Trzeba było się nią zająć – tłumaczy z nieukrywaną satysfakcją.

(o)